Chciałbym dziś podzielić się z Wami przepisem na zakwas buraczany. Do czego nam taki zakwas? A chociażby do przygotowania pysznego barszczu czerwonego, który smakiem kładzie na łopatki jakikolwiek barszcz z torebki czy kartonika, jakie możemy kupić w sklepach.Ostatecznie można użyć zakwasu sklepowego, niektóre z nich mają naprawdę niezły skład, ale zastanówcie się sami – jeśli jedyne co musicie zrobić to w zasadzie tylko obrać i pokroić buraki, dodać czosnek i zalać wodą, to czy warto? Nikt przecież nie wybierze takich ładnych buraków jak Wy sami, a co więcej możecie dowolnie dopasować smak zakwasu dodając różne przyprawy.
Oprócz barszczu, zakwas to także po prostu napój, który warto popijać codziennie, ponieważ wzmacnia i oczyszcza organizm. Działa zbawiennie na nasz układ krwionośny, pokarmowy i odpornościowy. Zawiera mnóstwo witamin i wartości odżywczych. Jedna szklanka dziennie podobno czyni cuda, a już na pewno nie zaszkodzi.
Możnaby tak go zachwalać i zachwalać, ale lepiej po prostu go sobie przygotować, co nie jest wcale skomplikowane. Właściwie to musimy tylko obrać warzywa i zalać je wodą, a resztę zrobią już za nas dobroczynne bakterie.
O tym jak przygotować barszcz napiszę za kilka dni.
przepis na zakwas buraczany
składniki:
- 1 kg buraków
- 5 ząbków czosnku
- kilka ziaren ziela angielskiego
- kilka liści laurowych
- 2 litry przegotowanej wody
- 1 łyżki soli (1 łyżka na litr wody)
przygotowanie:
- Buraki obieramy i kroimy w kawałki (plastry, ćwiartki, kostkę – jak kto lubi, ale chyba najlepiej w plastry).
Wkładamy je do szklanego lub kamionkowego naczynia. - Dodajemy obrane ząbki czosnku oraz przyprawy.
- Zalewamy osoloną wodą, tak aby warzywa były całkowicie przykryte.
- Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 5 dni w spokojne miejsce o temperaturze pokojowej.
- Codziennie zdejmujemy powstającą pianę i białe plamki (nie należy się tym przejmować).
- Gdy zakwas będzie już wyraźnie pachniał „kwaśno”, odcedzamy i przelewamy go do słoików czy butelek i wstawiamy do lodówki.
- Nie mam pojęcia ile może stać w lodówce – ja konsumuję go w ciągu kilku dni.
Smacznego!