Trzeci czwartek listopada jest datą wyjątkową, dla każdego miłośnika wina, gdyż tego dnia, pod sześciotygodniowej fermentacji, otwierane są pierwsze butelki wina z owoców minionego sezonu – Beaujolais Nouveau. Można oczywiście dyskutować nad jakością tego młodego i niedojrzałego burgundzkiego wina, ale bezsprzecznie jest to największe i najsłynniejsze winne święto, które z każdym rokiem zdobywa coraz większą popularność. Z tej okazji na francuskich ulicach, wzdłuż których płoną stosy suchych winorośli, pojawiają się barwne parady, a niebo rozświetlają fajerwerki.
Wino, które mieliśmy okazję skosztować tego dnia wytwarza się z winogron typu Gamay Beaujolais (klon Pinot Noir, który nie ma nic wspólnego ze szczepem Gamay), dorastających w regionie Beaujolais. Charakteryzuje się ono fioletowo-czerwoną barwą i cierpkim, dość ostrym smakiem. Nie oszukujmy się – nie jest to wino wybitne, brakuje mu głębi, której jego koledzy z winnicy nabierają wraz z upływem czasu, niemniej jednak mieliśmy frajdę z możliwości skosztowania trunku, które jeszcze kilka tygodni temu dojrzewało w burgundzkim słońcu.
Inaczej niż smakosze wina, smak Beaujolais Nouveau doceniają kucharze, według których doskonale komponuje się z bardzo szerokim wachlarzem potraw. Widocznie dobrze się czują w towarzystwie młodziaka. Ja na tę okazję przygotowałem zapiekany makaron według przepisu Jamiego Olivera.
Ważna uwaga – w przeciwieństwie do innych czerwonych win, Beaujolais Nouveau koniecznie musi być nieco schłodzone przed nalaniem do kieliszków. Optymalna temperatura to około 14-16 st. C.
Inaczej niż smakosze wina, smak Beaujolais Nouveau doceniają kucharze, według których doskonale komponuje się z bardzo szerokim wachlarzem potraw. Widocznie dobrze się czują w towarzystwie młodziaka. Ja na tę okazję przygotowałem zapiekany makaron według przepisu Jamiego Olivera.
Ważna uwaga – w przeciwieństwie do innych czerwonych win, Beaujolais Nouveau koniecznie musi być nieco schłodzone przed nalaniem do kieliszków. Optymalna temperatura to około 14-16 st. C.
Makaron zapiekany Jamiego Olivera
Składniki:
– 350 g makaronu penne
– 800 g bardzo dojrzałych pomidorów
– 2 filety anchois (ja pominąłem)
– 1 ząbek czosnku
– 55 g suszonych pomidorów
– 550 ml śmietany (użyłem 18%, choć Jamie zaleca lżejszą)
– 400 g mozzarelli
– 2 garście świeżej bazylii lub garść suszonej
– garść świeżych liści tymianku lub spora szczypta suszonego
– 3 garście startego parmezanu
– 100 g bułki tartej (Jamie pisze o 200 g, ale mnie wydaje się, że to stanowczo za dużo)
– łyżka octu winnego
– 1/2 startej gałki muszkatołowej
– oliwa
Makaron gotujemy zgodnie ze wskazówkami producenta, tak by był al dente (dogotuje się w piekarniku).
Sos najłatwiej można przygotować w robocie kuchennym, lub przy pomocy blendera, ale jeśli takowych nie posiadamy, możemy po prostu pokroić bardzo drobno składniki i wymieszać w misce.
Pomidory miksujemy z czosnkiem, bazylią, suszonymi pomidorami, anchois i doprawiamy solą oraz pieprzem. Dodajemy śmietanę, ocet, gałkę muszkatołową i 2/3 parmezanu. Miksujemy do uzyskania gładkiego sosu.
Odcedzony makaron mieszamy z sosem i przekładamy do naczynia do zapiekania. Posypujemy porwaną na kawałki mozzarellą. Bułkę tartą mieszamy z tymiankiem i resztą parmezanu i posypujemy wierzch zapiekanki – powstanie smakowita chrupiąca skórka. Całość skrapiamy oliwą z oliwek.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. i pieczemy około 15-20 minut.
Smacznego!
Sos najłatwiej można przygotować w robocie kuchennym, lub przy pomocy blendera, ale jeśli takowych nie posiadamy, możemy po prostu pokroić bardzo drobno składniki i wymieszać w misce.
Pomidory miksujemy z czosnkiem, bazylią, suszonymi pomidorami, anchois i doprawiamy solą oraz pieprzem. Dodajemy śmietanę, ocet, gałkę muszkatołową i 2/3 parmezanu. Miksujemy do uzyskania gładkiego sosu.
Odcedzony makaron mieszamy z sosem i przekładamy do naczynia do zapiekania. Posypujemy porwaną na kawałki mozzarellą. Bułkę tartą mieszamy z tymiankiem i resztą parmezanu i posypujemy wierzch zapiekanki – powstanie smakowita chrupiąca skórka. Całość skrapiamy oliwą z oliwek.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. i pieczemy około 15-20 minut.
Smacznego!
Benio, dzięki za zwrócenie uwagi – oczywiście chodziło o Gamay Beaujolais, który jest klonem Pinot Noir, ale z klasycznym Gamay ma niewiele wspólnego. Gratuluje czujności i pozdrawiam!
Gamay to Pinot noir ? – bardzo ciekawa koncepcja, nie powiem…
Ulcik, mnie też smakowało tegoroczne beaujolais – świeże, owocowe – dosłownie „wesołe”.
Ano, kiedy odwiedzam targi żywności regionalnej zwykle zaopatruję się w butelkę czy dwie takiego wina – mam nadzieję, że globalne ocieplenie przyczyni się do odbudowy polskiego przemysłu (sic!) winnego.
Kass, pewnie, że dojrzalsze jest lepsze, ale i tak miło otworzyć sezon kieliszkiem takiego kwasika :-)
Bareyo, też bym się ich nie pozbył, bo jeden mały filecik czyni cuda z aromatem potrawy. Niestety kiedy dotarłem do domu okazało się, że „anszuła braknęło”, a nie miałem ochoty znowu ganiać po sklepach :-)
Kubo, pyszności!
a ja makaron uwielbiam.
i kuchnię Jamiego Olivera też xd
Ja bym się tych anchois nie pozbywał w tym zacnym przepisie.
mniam,mniam wygląda super!
No… no! Wino warte grzechu:) ja co prawda z tych co wolą poczekać, ale i młodziakiem nie pogardzę:))
Mnie zachcialo i jedzonka i winka!
piłam wczoraj młodziaka :) kwaśny trochę ale i tak warto było czekać na symboliczne otwarcie sezonu domowego przy winach ;)
Jeżeli z przepisu Jamiego, to musi być pyszny:)
Co do win, to ostatnim moim odkryciem są polskie wina ekologiczne (szczególnie aroniowe). Polecam.
jedzonko wygląda super .. muszę zrobić, wczoraj próbowałam samego wina i muszę powiedzieć że było ok :)
mmm… ale mi sie zachcialo takiego jedzonka:) zapowiada sie smakowicie:)