W kilka dni temu pisząc o cieście z malinami wspomniałem, że sezon na te owoce powili ma się ku końcowi i warto korzystać z jego ostatnich chwil. A skoro ostatnio były w cieście, to czemu nie podać ich dziś z naleśnikami. A najlepiej w naleśniku i na nim w formie sosu. Dzięki swemu nieco kwaśnemu smakowi doskonale uzupełniają one delikatny i słodki krem z serka mascarpone, którym przełożyłem naleśniki. Tym samym jest to moja druga propozycja do durszlakowej akcji malinowej i pierwsza do akcji mascarponowej.
Przepis na naleśniki pojawiał się już kilka razy na moim blogu i można wybrać czy wolicie razowe czy ze zwykłej mąki pszennej. Zachęcam do wypróbowania jednego z powyższych przepisów. Tymczasem zacznijmy przygotowywać farsz.
przepis na Naleśniki z mascarpone i sosem malinowym
Składniki na pięć naleśników:
- 250 g mascarpone
- 200 ml śmietany kremówki
- łyżka cukru waniliowego
- 4 łyżki cukru pudru
- dwie szklanki malin
Przygotowanie:
- W czasie gdy smażymy naleśniki, możemy zająć się przygotowaniem nadzienia.
- Serek mascarpone miksujemy ze śmietaną kremówką to powstania puszystej masy. W trakcie miksowania dodajemy stopniowo cukier waniliowy i dwie łyżki zwykłego. Gdy połączymy składniki wstawiamy masę do lodówki.
- Jedną szklankę malin wsypujemy do miseczki i rozdrabniamy blenderem z dodatkiem dwóch łyżek cukru. Warto przetrzeć uzyskany sos przez sitko, aby oddzielić dokuczliwe pestki.
- Przestudzone nieco naleśniki przekładamy masą serową, na której układamy pozostałe maliny. Składamy i podajemy udekorowane sosem.
Smacznego!
Gosia, oj były! Polecam!
Aga, wielkie dzięki :-)
Anytsujx, muszę przyznać, że i mnie się bardzo spodobała. Aż żal było jeść :-)
Cudna dekoracja, już na sam widok, aż chce się je jeść :)
bardzo smakowite nalesniki:) a do tego ladnie podane:) tylko jedno slowo moze to opisac – PYCHOTA!!!
Zapewne te nalesniki byly pyszne:)
uwielbiam maliny..a mascarpone nie mozna nie lubic;)
Kasia, wcale się nie dziwię – sam też zjadłbym je raz jeszcze.
Emma, również i u mnie są na górnej pozycji – goszczą u nas zwykle raz w tygodniu.
Zaytoon, dzięki!
Malwinna, a to czemu? Leć szybko do sklepu i kup choć koszyczek! Są pysze!
Paulina, dzięki!
Pinos, cieszę się – daj znać jak się udały. Pozdrawiam!
Jak ja lubię maliny… jeszcze bardziej naleśniki… chyba zmieniłeś nam dzisiejsze menu :P
apetycznie :) fajne foto hihi
ja w tym roku malin jeszcze nie jadłam. i pewnie znowu je przegapię tak jak jagody;(
ciekawy pomysł na lekkie śniadanie lub podwieczorek.
pozdrawiam
Absolutnie odlotowe naleśniczki! ;)
Pozdrawiam!
Nalesniczki to moje ukochane danie ;)
naleśniki wyglądają super i ja się na nie skusze…;D
Wiosenka, musisz koniecznie zrobić, bo są naprawdę pyszne!
Majka, dzięki za miłe słowa :-)
Olciaky, a w jakiej postaci?
Paula, dzięki :-)
Karmel, faktycznie były pyszne i jeszcze nie raz przyrządzę podobne.
Magda, cieszę się :-)
Asiaja, strasznie zazdroszczę ogródka – też zjadłbym sobie takie swoje malinki. Pozdrawiam!
ja zdecydowanie zaprzeczam tym słowom o końcu malin.. u nas w ogrodzie dopiero się zaczynają! dopiero krzaczki robią się intensywnie różowe..
a naleśniki świetne.
no takie naleśniki to lubię najbardziej :)
te naleśniki muszą smakowac niebiańsko…
i do tego ten sos ze świeżych malin. ma on piękny kolor, taki nasycony, świeży ;]
cudownie hipnotyzujące są te Twoje naleśniki :)
Nawet już dziś jadłam malinki (:
Mniam
A u mnie w lodowce lezy sobie wlasnie mascarpone i prosi o zmilowanie :) Pysznie wygladaja te nalesniki. I jak pieknie sa udekorowane (jak to zwykle u Ciebie :))
Pyszne muszą być, przepyszne.
Też mam w planach naleśniki z mascarpone tylko jeszcze nie wiem kiedy ale napewno Twój dzisiejszy post przyspieszył moją decyzję:)